Wrocław - Wrzesień 2016

Brak komentarzy
Przeglądając zdjęcia z Wrocławia, do którego zawiała mnie ciekawość podszyta grubymi, japońskimi nićmi i miękkim sercem do dźwięków basu, doszłam do wniosku, że nieważne dokąd bym nie pojechała - większość zdjęć które robię, robię o sobie.

Tak samo było i w tym wypadku. Wrocław jest piękny i majestatyczny. Wesoły, kolorowy, nasiąknięty wilgocią Odry oraz żywicznymi zapachami tamtejszych kościołów. Wąskie uliczki potrafią zaprowadzić zarówno do malutkiej knajpy z dekadenckim zacięciem, jak i do zaskakującego nowoczesnością budynku Narodowego Forum Muzyki.

Czerwone cegły budynków odcinają się mocną kreską od znaczniej bardziej miękkich zieleni rozległych parków. Jest ciepło, przyjemnie i chce się trochę bardziej żyć, bo w powietrzu wibruje coś pozytywnego. A może to koncertowy wieczór tak bardzo mnie roztkliwił; noc ciemnych jak drobniutkie węgielki, wesołych oczu?

Wrocław nie ma najlepszych lodów naturalnych w Polsce, ale ma akwarium, ogród japoński w parku Szczytnickim i, oczywiście, krasnale. Ma mnóstwo wspaniałych rzeczy, których pewnie nie da się zobaczyć na moich zdjęciach. Bo na nich jestem tylko ja.

Chyba warto potraktować to jako przestrogę, że nieważne dokąd pojedziesz; gdziekolwiek dotrzesz, na cokolwiek będziesz patrzeć - to zawsze twoje stopy dotykają ziemi, twoje palce przesuwają się po murach, twoje oczy patrzą na końcówki włosków dmuchawców, na których zebrały się krople deszczu. I nic tego nie zmieni. Można mieć w plecaku kwiaty lub granat, ale co masz w sercu zawsze będzie z Tobą. Dlatego uważaj, co do niego pakujesz. 






































Brak komentarzy :

Prześlij komentarz